Collage – Over And Out
Płyta Over and Out to znakomity powrót polskiego zespołu Collage po ponad ćwierćwieczu od wydania ich arcydzieła Moonshine. Album Safe w 1995 roku był ostatnim wydawnictwem zespołu, po czym grupa rozpadła się. Gdy Over and Out w końcu pojawiło się z mroków przeszłości, było oczywiste, że charakterystyczny dźwięk Collage został zachowany. Niektórzy wyrazili rozczarowanie utrzymaniem tego klasycznego dźwięku, który po 27 latach jest oczywiście retro, i rozumiem, że zawsze szuka się czegoś świeżego i nowego w nowych wydawnictwach, ale to właśnie dlatego zespół zdecydował się na reaktywację stylistyki Collage. Gdyby zdecydowali się na inny ton, lepiej byłoby stworzyć nową nazwę zespołu i pseudonim.
Recenzja nowego albumu Collage – Over And Out
Album rozpoczyna od epickiego utworu tytułowego trwającego 22 minuty, którego nastrojowa atmosfera tworzona jest przez pianino i syntezatory, oraz podniesiony szept wokalisty, który może zamienić się w krzyk w każdej chwili. Płynna linia gitarowa jest uwodzicielska, a aranżacja podąża za szczytami i dolinami, z pewnym pośpiechem, który jest nieodparcie atrakcyjny. Szadkowski na pewno ponownie udowadnia, że jest mistrzowskim perkusistą, pulsując, napędzając i waląc tam, gdzie trzeba. Klasyczne tendencje Genesis i Marillion są tu bez skrępowania żywe i świecące jasno. Zespół jasno nawiązuje do swojego dumnego dziedzictwa, a interakcja bębnów i syntezatorów wywołuje konkretne reakcje, podczas gdy solówka gitarowa świeci jasno w nocnym księżycu! To na pewno jest muzyka, która daje dobry nastrój. Palczewski ma piękną solówkę na pianinie, która rozgrzewa serce, gdy Bartosz śpiewa delikatnie. To przechodzi w zachwycającą melodię gitarową, łączącą się z ornamentalnym pianinem, gdzie słychać jak utwór ewoluuje w wir pasji. Finał eksploduje z krzykami, zakończonymi wrzaskliwym i szalonym solo gitarowym. Tu nie ma niczego niedokładnego ani nawet przewidywalnego, wszystko jest chłodne i emocjonujące. Utwór jest kontynuowany zabójczą balladą w najlepszej tradycji wspaniałego Living in the Moonlight, z zapalonym wokalnym uniesieniem, połączonym z prześliczną melodią. What About the Pain to na pewno jedna z lepszych ballad.
Intro z fortepianem w utworze One Empty Hand ma moc ruszyć emocję każdego słuchacza. Melodia jest tak przytłaczająca, że wywołuje natychmiastową gęsią skórkę. Przejmujący wokal jest zniewalający, intensywny i przekonujący. Gitara po prostu rozświetla utwór, z nieustannym przekonywaniem. Po takiej dawce muzyki nadchodzi czas na kolejny epicki utwór. A Moment, A Feeling rozpoczyna się bardziej kontemplacyjnym intro, które podnosi napięcie kilkoma szybkimi aranżacjami, które potrafią unieść, a następnie przenieść do szybkiego, dynamicznego i pełnego emocji świata. Potężne fale dźwięków klawiszy silnie kojarzą się z nieustannym rytmem perkusji, który ciągle napędza nastrój do desperackich wzlotów. Gitara dodaje tylko więcej blasku. Doskonałe wokale ponownie potwierdzają mistrzostwo w wyrażaniu emocji. Finał ma gościnne wystąpienie Steve’a Rothery’ego, który jakby chciał udzielić swojego poparcia temu wspaniałemu albumowi. Man in the Middle to hołd dla słynnego Marillion, stylistycznie bardzo podobny do ich brzmienia, zwłaszcza wokalnie, gdzie wokalista przywołuje swojego wewnętrznego Fisha/Hogartha, mieszankę gniewu, fantazji, goryczy i nieokiełznanego pożądania. Gitara zachwyca swoją prostotą, a piszczące monitory wprowadzają ciszę.
Over and Out to wspaniały powrót Collage, który zachowuje charakterystyczny dźwięk zespołu i jednocześnie prezentuje nowe pomysły i brzmienia. Jest pełen epickich, emocjonalnych utworów z pięknymi melodiami i wokalami, a także wspaniałą grą na instrumentach. Dla fanów zespołu i progresywnego rocka jest to płyta obowiązkowa.
Lista utworów:
1. Over And Out
2. What About The Pain (A family album)
3. One Empty Hand
4. A Moment A Feeling
5. Man In The Middle (feat. Steve Rothery)
Album można posłuchać na Spotify.