Irys (fot 2)

Irys: „Rdza” to mój krzyk – i zaproszenie do wykrzyczenia się razem ze mną

Debiutancka EP-ka Irys zbliża się wielkimi krokami, a zapowiadający ją singiel „Rdza” już teraz porusza słuchaczy swoją intensywnością i emocjonalnym ładunkiem. W rozmowie artystka opowiada o metaforze rdzy jako symbolu strachu i niepewności, kulisach współpracy z Marcinem Przybyłowiczem, procesie twórczym oraz muzycznych marzeniach, które – choć brzmią śmiało – są coraz bliżej realizacji. To szczera opowieść o kruchości, sile i potrzebie wyrzucenia z siebie tego, co boli.

Co oznacza dla ciebie tytuł rdza?

Życie z tytułową „rdzą” nie jest wygodne. To metafora tego, co nie daje spokoju – przylega do ciała i nie chce odpuścić. Dla mnie to symbol strachu i niepewności, który powoli się rozrasta. I tylko czekam na ten „kwaśny deszcz” – moment ulgi i ostatecznej ucieczki.

Czego słuchacze mogą spodziewać się po twojej debiutanckiej EP-ce?

Wszystkiego po trochę. To mozaika różnych brzmień i zbiór osobistych historii zawieszonych w jednym świecie. Każdy utwór niesie za sobą inny przekaz, jednak łączy je wspólny rdzeń. Słyszałam też, że doprowadza do łez, ale ocenę zostawię ekspertom – czyli wam:)

Jak długo pracowałaś nad całym materiałem?

Pierwsze kompozycje i teksty powstały już w 2021 roku, a praca nad produkcją rozpoczęła się pod koniec 2023, więc są to numery, które dorastają razem ze mną. Lubię dać moim utworom trochę czasu, żeby się „zamarynowały”. Dopieszczam każdą sekundę i dbam o to, aby wyszły w całej swojej okazałości.

Irys (fot 3)

Jak wygląda współpraca z Marcinem Przybyłowiczem? Co wniosła do twojej muzyki?

Współpraca z Marcin jest niezwykle rozwijająca. Wiele się nauczyłam, obserwując jego pracę i aktywnie uczestnicząc w procesie produkcji utworów. Bardzo dobrze rozumiemy się artystycznie. Marcin daję mi dużą przestrzeń na realizację pomysłów i za każdym razem dba o to, żebyśmy dotarli do sedna mojej wizji, zachowując przy tym swój oryginalny styl. Dzięki temu muzyka, którą tworzymy, brzmi dokładnie tak, jak sobie to wymarzyłam – a może nawet lepiej!

Co chciałabyś żeby ludzie poczuli po przesłuchaniu rdzy?

Chciałabym, aby „rdza” uderzyła w sam środek i naruszyła zakopaną głęboko emocję. Dla mnie jest to rodzaj wykrzyczenia się, wyrzucenia z siebie frustracji, dlatego mam nadzieję, że każdy znajdzie w tym utworze swój krzyk i pozwoli mu się wydostać.

Czy już teraz myślisz o kolejnych utworach lub albumie?

Tworzenie to u mnie nieprzerwany proces, dlatego kolejne wydania są po prostu nieuniknione. Piszę, bo muszę, a z tego wylewu zdań już formuje się spory katalog utworów. Moim marzeniem jest zwieńczyć to albumem. Może stanie się to szybciej, niż przypuszczam?

Jakie marzenie muzyczne chciałabyś spełnić w najbliższym czasie – scena, współpraca, może coś zupełnie innego?

Moim największym marzeniem od zawsze jest współpraca z Kasią Nosowską – moją największą inspiracją muzyczną. Jest to raczej manifestacja, którą powtarzam sobie przed snem, niż coś co mogę spełnić w najbliższym czasie… ale kto wie;) Marzę też o wydaniu fizycznym mojej EP-ki. Trzymanie w dłoniach swojego „pierwszego dziecka” musi być uczuciem nie do podrobienia. No i oczywiście – chciałabym grać, grać i jeszcze raz grać. Kocham dzielić się swoją muzyką na żywo i wypatruję każdej okazji, by robić to jak najczęściej. 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *